O przebudzeniu – moja aktualna sytuacja

Każdego kolejnego dnia mam wrażenie, że mam w sobie więcej miłości. Moja perspektywa wciąż się zmienia. zauważyłam, że przestałam na siebie patrzeć w lustrze, jako na osobę, człowieka. Patrzę na siebie i widzę duszę, a nawet światło.

Ciało stało się dla mnie rodzajem narzędzia. Dbam o nie, by służyło, jako narzędzie dla duszy. By było sprawne, silne i pozwoliło duszy osiągąć jej cele. Już nie mam kompleksów. Na różne niedoskonałości patrzę bardziej w kategorii estetyki. Tak, jak chciałabym chodzić w czystych, pachnących, eleganckich ubraniach, tak i chciałabym mieć czystą, pachnącą i dobrze wyglądającą skórę. Zabiegi medycyny estetycznej traktuję teraz tak, jak odświeżanie ubrań. Czesanie, prostowanie włosów, to jak prasowanie ubrań.

To naprawdę ciekawe doświadczenie być mniej ciałem, a bardziej duchem. Czuję niesamowitą przyjemność, wielkie szczęście. Widzę, że moje oczy się śmieją, są bardzo żywe. Bardzo się sobie podobam, ale muszę też przyznać, że widzę siebie fizyczną inaczej, jakby przez mgłę. Podobam się sobie, jako dusza, którą dostrzegam. Uważam, że mam piękną duszę.

Ciekawe jest to, że kilka miesięcy temu, właśnie w taki sposób, widziałam swego przyjaciela (pozdrawiam Cię, jeżeli to czytasz 💚). Widziałam go, jako światło. Wibrował tak wysoko, że miałam uczucie, jakbym to ja dostrajała się do jego wibracji. To było piękne, wspaniałe, cudowne przeżycie. Zmieniło moje postrzeganie. Zachwyciło mnie. Zmotywowało do dalszej pracy. Pierwszy raz spotkałam kogoś, kto był tak zaawansowany. Nie spodziewałam się, że drugą osobą, którą zobaczę jako światło, będę ja sama.

Przed chwilą zrobiłam sobie kilka zdjęć (wrzuciłam na instagram) w ramach eksperymentu, co z obrazowaniem siebie. Patrzę na zdjęcia i ciągle widzę duszę, światło. To już nie jest patrzenie na ciało fizyczne, na człowieka. Podobnie mam z wyżej wspomnianym przyjacielem. Uwielbiam jego zdjęcia i uwielbiam to, że widzę w nich zaawansowaną duszę. Trudno mi opisać właściwie, jakie wspaniałe jest postrzeganie w taki właśnie sposób. Piękna dusza wpływa na atrakcyjność ciała. Mój przyjaciel jest dla mnie ekstremalnie przystojny, a ja teraz widzę siebie, jako piękną. Kilka lat temu nie byłabym w stanie opisać siebie, jako piękną. To, co się dzieje jest nie do opisania we właściwych słowach. Zachwyca.

Zaczęłam patrzeć na nowo, zaczęłam czuć na nowo. Na nowo przeżywam różne sytuacje. Wracam do książek, które czytałam przed laty. Teraz mam więcej zrozumienia. Mam również wrażenie osiągalności pewnych sytuacji, które wcześniej wydawały mi się mało realne dla inkarnujących obecnie ludzi. Lubię weryfikować, czy to, o czym piszą różne osoby, ma miejsce w ich życiu. Czy osoby, które piszą o cudownych odmładzających możliwościach, korzystają z tych mocy i są faktycznie silnie odmłodzone. Czy osoby, które piszą o fizyczności trzeciego oka, naprawdę mają widoczne znamiona, guzki w miejscu szóstej czakry. Do tej pory nie znalazłam nikogo, kto potwierdzałby swoje zapisy. Ale prywatnie znam kobietę, która zajmuje się pracą z energią i mimo, iż ma około 80 lat, wygląda na 40.

Zatem moje indywidualne odczucia i zdarzenia, które można uznać za paranormalne są dla mnie tym bardziej cenne. Doświadczam sama na sobie. Przekonuję się o możliwościach rozwoju, wzrostu energetycznego na podstawie własnych doświadczeń. Rozumiem, że można w to nie wierzyć i być sceptycznym, ponieważ ja sama przez to przechodziłam. Póki czegoś nie doświadczę, jestem sceptyczna. Uważam to za zdroworozsądkowe podejście.

Błogość, szczęście, energetyczność, które w obecnej chwili czuję są cudowne. Czy człowiek myślałby o tworzeniu wojen, o czynieniu zła, o negatywach będąc stale w takim stanie? Nie sądzę.

Miałam w ostatnim czasie kilka zdarzeń, które dały mi pogląd mojej obecnej sytuacji wibracyjnej. Okazuje się, że najniżej wibrujące emocje, które miewam od czasu do czasu, to złość i obrzydzenie. Te uczucia powodowane są przez widoczne śmieci na ulicach, przez hałaśliwych ludzi, przez niehigienicznych ludzi, przez wulgarność, niestosowny wygląd, niewłaściwe wykonanie czynności. W skali wibracyjnej te uczucia wibrują w okolicy 150 Hz. Tuż pod uczuciem dumy (175 Hz) i odwagi (200 Hz). Niżej wibruje pożądanie (125 Hz), strach (100 Hz). Uważam, że to jest wielki postęp w stosunku do tego, co odczuwałam dawniej.

Zdziwiło mnie, że wiele rzeczy odbieram inaczej. Inaczej odbieram tęsknotę, smutek. To już nie jest bolesne. Nie rani mnie fizycznie. Czuję to w postaci zrozumienia. Rozumiem, że człowiek sam siebie przytłacza różnymi emocjami. Ja już siebie nie ranię. Wykształciłam miłość do siebie. Kiedy pojawia się uczucie w rodzaju tęsknoty, po prostu odzywam się do osoby, z którą kontakt lubię.

Wszystko jest proporcjonalne. Im bardziej ktoś jest nam bliski, tym głębsze są nasze emocje wobec tej osoby. Kontakt z bliską osobą daje mi wielkie uczucie radości, ekscytacji, motywacji, wewnętrznego spokoju i oczywiście miłości. Moje ambicje rosną wraz z uczuciem miłości.

W moim obecnym stanie i odczuwaniu, przede wszystkim tych wysoko wibrujących emocji, miłość wyszła na prowadzenie. Nie ma już we mnie strachu. Nie mam oporów by mówić, że kocham. I jest to prawdą. Każda osoba, z którą koresponduję regularnie i z chęcią odpowiadam na jej wiadomości, z którą wychodzę, dla której przeznaczam swój czas może zgodnie z prawdą odbierać to, jako miłość.

Czuję, że wszystko jest osiągalne. Wszystko to, co potrafimy sobie wyobrazić, co potrafimy wyrazić w uczuciach. Mam wrażenie, że przebudzenie polega na przeprogramowaniu się, by móc odbierać odpowiednio wysokie częstotliwości. Kiedy wibracje rosną, puszczają blokady. Zdejmowane są ograniczenia powodowane przez otoczenie, w którym dorastaliśmy. Zaczynamy czuć się lepiej i lepiej. Wraz z lepszym samopoczuciem przychodzi motywacja do życia i działania. Ciało zmienia się. Promienieje. Staje się zdrowsze. Sprawniejsze. Kiedy zostają w nas jedynie dobre emocje, cele, marzenia stają się bardziej osiągalne. Myślimy o nich jedynie pozytywnie, bez strachu, bólu, napięcia. Pozytywne myślenie przyspiesza realizację.

Przekonałam się, że istnieje słaby punkt, ta potoczna pięta Achillesowa. Jest nią kontakt ze słabą, negatywną osobą. Taka osoba może wyczerpać nas z naszej pięknej, wysoko wibrującej energii. Może zamienić wysokie wibracje na niższe i wywołać gorsze samopoczucie, chorobę. Im szybciej potrafimy odciąć się od źródła niskich wibracji, tym lepiej. Im szybciej potrafimy zamienić niskie wibracje na wysokie, tym lepiej.

Co czuję po osłabieniu moich wibracji? Zmęczenie. Mój organizm sam wpada w trans, w drzemkę, a nawet w kilkunastogodzinny sen, by zregenerować się. Organizm przyzwyczajony do wysokich wibracji, dąży do szybkiej ich odbudowy. Jestem wdzięczna za to, jak inteligentnie to działa. Uwielbiam automatyczne działanie.

Mieszkanie w pojedynkę jest bardzo praktyczne w procesie przebudzenia. Od kilku lat praktykuję medytowanie tuż przed snem. Oczywiście wywołało to automatyzację procesu. Położenie się do znajomego łóżka wywołuje wejście w stan alfa, bądź głębszy oraz różne wrażenia związane z medytacją. W moim przypadku moje ciało wchodzi w różne drgania, różne reakcje. Czasami wije się, rzuca, wykręca, kurczy i rozkurcza. Czasami jestem w trybie świadomego śnienia i powoduje to również i ruchy ciała. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić mieszkania z drugą osobą, która przynajmniej nie byłaby również w tym procesie.

Rozwijanie się duchowo z czasem eliminuje wiele znajomości. Jest to bardzo pomocne w procesie, bardzo zdrowe. Przyciągamy do siebie wibracje podobne do naszych. W pewnym momencie możemy sobie uświadomić, że wokół nas zostały jedynie osoby, które nas rozumieją, które mają podobne ambicje. Oczywiście nie będę wchodzić w kwestie rodziny. To jest element stały, nawet w procesie przebudzenia. Jednak nasze wysokie wibracje wpływają na wszystkich w naszym otoczeniu, a więc i na rodzinę.

Nie jesteśmy w stanie całkowicie odizolować się od ludzi, tych obcych, nieznajomych, jeżeli chcemy żyć w społeczeństwie, w mieście, poruszać się po świecie. Nasze pola energetyczne ciągle mieszają się. Więc ciagle jest to narażenie na zmiany naszej energii niekoniecznie wzrastająco. Przyznam, że obecnie spędzam wiele czasu w domu. Mam szczęście mieszkać w spokojnym miejscu, gdzie nie jestem narażona na spadki energetyczne. Lecz wielokrotnie zmieniałam miejsce zamieszkania właśnie z powodu przykrego otoczenia. Moja wrażliwość na energię jest wysoka. Odczuwam zmiany niemalże natychmiast. Potrafię być silnie osłabiona po zaledwie kilkuminutowym spotkaniu z osobą negatywną. Również moje chęci uzdrawiania bywają dla mnie osłabiające, chociaż wiem, jak należy pracować, by chronić siebie. Być może jednak moja chęć pomocy jest zbyt wielka i oddaję siebie, zamiast czerpać jedynie z uniwersalnego źródła. Mimo wszystko cieszę się zawsze, gdy uzdrawianie działa, nawet moim kosztem.

Wiem, że wciąż wiele osób nie rozumie tematów, które poruszam. Otrzymuję wiadomości różnego typu. Są wiadomości od osób, które są zaznajomione z tematem, są wiadomości od osób, które poszukują wiedzy, wsparcia, ale i jest wiele wiadomości od osób, które poszukują zupełnie innych wrażeń i mają błędne postrzeganie, że znajdą je u mnie.

Wraz ze swoim rozwojem widzę, że naprawdę działa energia przyciągania podobnych wibracji. Otrzymuję coraz więcej wiadomości od osób z całego świata, które są na drodze podobnej do mojej. Uwielbiam czytać historie tych osób. Uwielbiam wymieniać się doświadczeniami, przeżyciami. To cudowne uczucie, gdy wiesz, że to wszystko ma sens, że jest więcej osób, które szerzą miłość, pokój, szczęście. W obliczu konfliktów, wojen, szerzenie miłości ma ogromne znaczenie. To miłością zwalcza się strach. To wysokie wibracje neutralizują niskie. Konfliktów nie rozwiązuje się kolejnymi konfliktami. Lekiem na wszystko jest miłość. Potrzebujemy mnóstwa miłości.

Kochajmy siebie, kochajmy innych, zarażajmy miłością!