Zauważam znaczącą różnicę między moim samopoczuciem w dni, kiedy medytuję i w dni, kiedy medytacje pomijam.
Powyższa różnica jest o tyle duża, że wpływa nie tylko na mój nastrój, lecz również na decyzje, które podejmuję, a nawet śmiem twierdzić, że ma wpływ na to, co dzieje się w moim życiu.
Przyznam, że ostatnie tygodnie nie były dla mnie łatwe. Zdarzyły się rzeczy, które mnie przybiły. Nie oznacza to, że moje wibracje spadły do tych najniższych, ponieważ jestem daleka od przemocy i głębokiego pesymizmu. Na pewno jednak moja częstotliwość mogła obniżyć się względem tej, którą wypracowałam wcześniej.
Wypracowałam, to dobra słowo, ponieważ każdego dnia medytowałam, każdego dnia wykonywałam reiki.
Czułam wówczas błogość, miłość, wdzięczność, byłam pewna, że będzie już tylko lepiej. Po czym nastąpiło załamanie, zrezygnowanie, spowodowane dotkliwą sytuacja życiową i trudem jej zrozumienia.
Ledwie pogodziłam się z rzeczywistością, a pojawiła się kolejna sytuacja, której kompletnie nie rozumiem. Nieprawdopodobna i dotkliwa dla mnie.
Nawet z ogólną wiedzą, jak funkcjonuje wszechświat, jak należy się zachować, jak należy dbać o odpowiednie wibracje, trudno być stale szczęśliwym, gdy otrzymuje się bolesne ciosy, których pochodzenia się nie rozumie.
Zatem od kilku, kilkunastu tygodni czuję ciężar w klatce piersiowej, który czasem przyjmuje bardziej bolesne oblicze.
Nie zawsze (w ostatnim czasie) miałam ochotę po prostu oddać się medytacji. Jakoś wolałam szukać rozwiązań na sytuacje, które mnie dotknęły. Zamiast wpierw zadbać o komfort mojego ducha. Zamiast zadbać o komfort psychiczny.
Teraz wracam do codziennych medytacji, jak wcześniej. Ostatnia niesystematyczność pokazała mi, że medytowanie jest tak ważne, jak sen. A nawet odpuszczając medytacje, pojawiły się trudności ze snem, niepokoje.
Wszystko dzieje się po coś. Miałam przekonać się po około półtora roku codziennych medytacji, że wystarczy na chwilę odpuścić i szara rzeczywistość może ponownie przykryć kolorowy, lekki świat miłości.
Teraz wiem, jak ważnym elementem życia stała się dla mnie duchowość. Jak bardzo podtrzymuje mnie, jak wielką daje mi siłę. Wystarczy pół godziny dziennie by czuć inaczej, by patrzeć inaczej, by mieć w sobie wypełniającą miłość.