W wieku 28 lat doświadczyłam samoistnego przebudzenia energii Kundalini. Nie wiedziałam wówczas, czym jest taka energia. Wiedziałam, że coś wielkiego się ze mną dzieje, ale nie miałam pojęcia, czym to jest. Niewiedza stłumiła działanie. W pewnym momencie przestało mną rzucać tak silnie, jak wcześniej. Lecz potrzebowałam wyjaśnienia – co się ze mną działo?
Moje życie, choć było obfite w doświadczenia już wcześniej, stało się jeszcze bardziej niestabilne, nieprzewidywalne, spontaniczne. Teraz już wiem, że jeżeli jesteśmy otwarci na rozwój i doświadczanie, tak faktycznie się dzieje. Można ująć to tak, jakby jakaś niewidzialna siła (energia) pchała nas stale do przodu, pomagając zrealizować plan duszy. A planem duszy jest oczywiście wzniesienie energetyczne, by dostąpić oświecenia – możliwie najwyższych wibracji.
Wkrótce potem podeszłam do dostrojenia energetycznego i zaskoczyło mnie, że czuję ten sam ogień, ten sam wzrost ciśnienia w klatce piersiowej, bóle, euforię, niekontrolowane stany, które znane mi były sprzed półtora roku. Wiedziałam, że jestem na tropie, a więc, że doświadczyłam samoistnej inicjacji. Wiedziałam już, że chodzi o zdejmowanie blokad z centrów energetycznych – czakr. Przechodziłam proces oczyszczania. Moje oczyszczanie objawiało się uczuciem spalania się od środka. Przede wszystkim skupiało się to u mnie w obrębie czakry serca. Zdecydowanie tam miałam najsilniejsze blokady – brak akceptacji siebie, swojego wyglądu, nieśmiałość, zamknięcie na przyjmowanie miłości.
Codzienne medytacje i praca z energią swoją oraz innych osób, pozwoliły mi ustabilizować siebie, zrównoważyć siebie, uzyskać wewnętrzny spokój. Wraz z tym, przeszły moje wieloletnie kontuzje (nogi), a nawet kwestie, które miałam przez całe życie – blokada gardła.
Stałam się bardzo świadomą osobą. Zaczęłam rozumieć wszystko, co się wokół mnie działo i dzieje. Zawsze byłam wrażliwa energetycznie, a teraz potrafię odczytywać te zależności. Dodatkowo, wyostrzyły się moje zmysły i pojawiło mnóstwo nowych wrażeń, których doświadczam każdego dnia. Pojęłam, że od dziecka byłam kierowana na tę właśnie drogę i wszelkie niewyjaśnione dolegliwości i zdarzenia z przeszłości teraz są dla mnie jasne.
Dla mnie energia Kundalini oraz praca z energią w sposób, jak systemy Reiki czy Huna łączą się. To, czego doświadczam jest łączne z oboma rodzajami energii.
Dla jasności – energia Kundalini jest energią wewnętrzną człowieka, która porusza się od podstawy kręgosłupa (krocze – czakra podstawy/korzenia), w górę wzdłuż kręgosłupa. Gdy pracujemy z systemami jak Reiki, Huna, pracujemy z energią uniwersalną i wprowadzamy ją poprzez głowę (czakra korony), wzdłuż kręgosłupa w dół.
Często czuję energię cyrkulującą w kierunku, jak energia uniwersalna, ale bywa, że odczuwalna jest energia wznosząca się.
Podnoszenie wibracji wiąże się ze stałymi zmianami, jakich doświadczamy nie tylko fizycznie. Jednak te fizyczne kwestie są najbardziej dostrzegalne, ponieważ pojawiają się przeróżne odczucia, bóle, przestajemy kontrolować swoje ciało. Dobrze jest mieć zaufaną osobę, która będzie wiedziała, co się z nami dzieje i będzie chciała w tym uczestniczyć, być powiernikiem i wsparciem. Jeżeli takiej osoby jeszcze nie ma, należy być otwartym na jej nadejście – ona pojawi się w tym właściwym czasie. Rewelacyjnie, jeżeli mamy obok kogoś, kto przechodzi przez podobne doświadczenia, jest na podobnym poziomie zaawansowania do naszego. Może być nawet duże prawdopodobieństwo, że jest naszą tzw. bratnią duszą, tj. duszą z tej samej grupy dusz, co my.
Przekażę, co się ze mną działo i dzieje, bazując na własnych dotychczasowych doświadczeniach. Wiem, że jeszcze wiele się wydarzy, lecz już na ten moment zadziało się wiele.
Otóż pojawiają się wibracje w ciele. Te wibrowania mają kierunki. W szczególności odczuwam wibrowanie kończyn – uziemianie. Bywa, że odczuwalne są fale energetyczne. Pojawiają się kłucia, jakby akupunktura. Najwięcej jest ich w koniuszkach palców. Nasilają się, gdy mówimy, myślimy, pracujemy nad energią. Jestem silnie naenergetyzowana – ubrania kleją się do mnie, wciąż kopią mnie metalowe elementy – klamki, rurki, ramy… Ale też podając dłoń kopię prądem drugą osobę. Mam wyostrzone zmysły. W szczególności słuch i węch. Bywa, że chwilowo zmysły wyostrzają się do stopnia, który jest bardzo niewygodny – np. potrafię usłyszeć rozmowę osób będących wiele ścian dalej. Potrafię czuć organy, dolegliwości osób będących w promieniu kilkunastu metrów ode mnie. Potrafię też czuć, że coś się dzieje z osobami, z którymi mam silne więzi energetyczne. Pojawia się wiele świadomych snów. Podczas medytacji widzę szczegóły, które pojawiają się kolejnego dnia. Widziałam postaci z innych wymiarów. Słyszałam głos z innego wymiaru. Bywa, że moje kończyny zachowują się w sposób niekontrolowany. Podczas przyjmowania większej ilości energii, ta rozpycha moje kanały, co powoduje niekontrolowane odruchy, drżenia, a nogi stają się bardzo ciężkie i nie do ruszenia – odczucie przymurowania do podłogi. Podczas silnego uziemienia pojawia się uczucie ciągnięcia za nogi. Czasami faktycznie zsuwam się z miejsca, w którym medytuję! Podczas pracy z bytem, gdy leżałam, zostałam przesunięta kilkadziesiąt cm! Pojawiają się uciski, strzały w głowie. Ja je odbieram za przyjemne ze względu na to, że wiem, iż otwierają się czakry, znoszone są blokady z obszaru głowy. Dość często wychodzę z ciała podczas medytacji, także mam wrażenie lewitacji. Czasem obracam się jakby w kilku kierunkach jednocześnie. Trudno jest to opisać, póki ktoś sam tego nie doświadczy. Pojawiają się skurcze, uciski, odczucia wykręcania, duszenia od środka. Pojawiają się silne poty i nagłe łzawienie lub ślinotok. Bywa też odwrotnie – jest żarzenie od środka i suchość całego ciała, suchość w gardle. Czasem pojawiają się dotkliwe bóle wzdłuż kręgosłupa. Jest to uczucie, jakby coś plątało się i przesuwało. Najbardziej nieprzyjemnym dla mnie uczuciem było wrażenie węża wijącego się na wysokości od czakry serca przez czakrę gardła. W tym czasie wciąż biegałam z odruchami wymiotnymi. W moim przypadku również pojawia się wiele krwi. Ta krew to przede wszystkim kwestia wysuszenia skóry, spojówek, nozdrzy…
Myślę, że przytoczyłam najważniejsze zmiany. Jest ich wiele więcej, jak np. odczuwanie fizyczne energii, fizycznie czuję też inne byty, np. poprzez ciepło, chłód, mizianie…
Wiem, że można więcej i bardziej. Wszystko jednak w mojej opinii powinno dziać się w tempie, które pozwoli nam się oswoić ze zmianami. Bardzo ważne jest, aby nie bać się. Strach tutaj jest bardzo niewskazany. Powolne otrzymywanie nowych wrażeń pozwala przejść przez proces łatwiej, przyjemniej, korzystniej.
Wiele osób ciągnie do otwarcia energii Kundalini nie zdając sobie sprawy z tego, jak trudny i wymagający jest to proces. Od tego już nie ma odwrotu. I czeka to każdego z nas w tym czy w innym wcieleniu. Dobrze jest mieć świadomość, czym to jest i jak się rozwija. Dobrze jest wiedzieć, że nie jest się w tym osamotnionym. Coraz więcej osób otwiera się, doświadcza i mówi o tym. Nie bójmy się zmian, nie bójmy się niczego, co prowadzi do rozwoju i do oświecenia.