Wahania w procesie przebudzenia

Co jakiś czas zdarzają się sytuacje niecodzienne. Chwilowe przebłyski geniuszu bądź kwestii – wydawałoby się nadprzyrodzonych. Są sytuacje, które wydają się tak niewiarygodne, iż mimo, że ich doświadczyłam – trudno mi w nie uwierzyć.

Jeszcze tkwi we mnie światopogląd zaprogramowany przez środowisko. Jeszcze otwarcie się na pełnię doświadczeń jest w pewnym stopniu ograniczone, jakby przyblokowane nalotami sceptycznych myśli.

Te wszystkie fenomenalne zjawiska, których doświadczyłam potwierdzają, że można doświadczać kwestii niewiarygodnych. Wystarczy zaufać procesowi. Były już chwile, gdzie miałam przebłysk rozumienia języków, których nie znałam, naprawiałam różne uszkodzenia samym swoim dotykiem, widziałam przyszłe zdarzenia, przeżyłam dwukrotnie ten sam dzień, widziałam też alternatywne sytuacje. Miałam genialny słuch, wzrok, węch, czucie fizyczne. Słyszałam głosy, widziałam duchowe istoty.

Podczas sesji czuję jak druga osoba bądź zwierzę, w zależności od tego, z kim jestem połączona. Jestem coraz bardziej sensytywna. Wyostrzają się moje zmysły. Czuję elektryczność wszystkimi zmysłami. Odbieram czyjeś myśli i uczucia jako elektryczność.

W tym wszystkim mam najwięcej do zrobienia z samą sobą. Łatwiej mi zadbać o osoby trzecie niż o siebie. Pewnie wspominałam o tym wielokrotnie – sama jestem dla siebie największym wyzwaniem. Są momenty, w których idzie mi naprawdę dobrze i przynosi to zarazem nowe, cudowne wrażenia. Lecz zdarza się, że poddaję się starym myślom, nawykom, pojawiają się sceptyczne myśli – w szczególności dotyka mnie to w okresie około menstruacyjnym. Wówczas niestety jakby robię krok w tył. Czemu na to pozwalam? Czy to jeszcze jest ten czynnik ludzki, który daje o sobie znać? Być może.